Dzisiaj znowu będzie trochę kolejowo. Ale zamiast szukać w krzakach starych torów, popatrzymy, siedząc wygodnie (?) przed komputerem, na mapę.
Zakładam, że czytają to osoby, które z pociągami kiedyś miało do czynienia, co wobec katastrofy i zapaści kolejowej ostatnich lat wcale nie jest takie oczywiste, szczególnie wśród najmłodszych.
Otóż podróżując pociągiem, w czasach przedkomórkowych i przedinternetowych, chcąc sprawdzić dalsze przesiadki, połączenia, rozkłady, itd. udawało się do konduktora, który dysponował tzw. Sieciowym Rozkładem Jazdy Pociągów. Ta sporej objętości książeczka zawierała tabelę wszystkich rozkładów jazdy w Polsce. Kiedy sprawy kolejnictwa przestały być tajne, strategiczne, ważne z punktu widzenia obronności państwa itd., nawet zwykły śmiertelnik mógł kupić taki rozkład i używać go do własnych celów.
Oczywiście, SRJP nadal są wydawane i używane, ale wobec ilości zmian i odwołań utrzymanie ich w stanie aktualności drukując ciągłe poprawki jest sporym wyzwaniem (niemniej sportem tym, zaliczanym do ekstremalnych, zajmują się niektórzy, np. na grupie usenetowej pl.misc.kolej). Załącznikiem do SRJP była mapa połączeń (jest pewnie dalej, ale linii na niej jest przynajmniej o połowę mniej). Jeśli porównamy dwie takie mapki, powiedzmy z lat 50. XX wieku i dziejszą, okaże się, że sieć kolejowa (szczególnie na Dolnym Śląsku) jest dziś bez porównania rzadsza, niż przed kilkudziesięciu laty. To wynik “sprawnego” zarządzania tą siecią w ciągu ostatnich dziesięcioleci. Ale o tym innym razem, bo nie tylko gęstość sieci rzuci się w nam w oczy.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Nazwy stacji i przystanków, które obowiązywały w rozkładzie kolejowym z roku 1946, są nieco inne niż dziś. Mapę taką jakaś dobra dusza zeskanowała i wrzuciła do internetu (chylę czoła z tego miejsca, niestety, nie mogę się doszukać aktualnie gdzie to było, niemniej jednak kopię przezornie zapisałem na dysku).
Mapa była drukowana dla całej Polski, jednak wyciąłem fragment dotyczący interesującego nas obszaru.
Ciekawsze przypadki w regionie kaczawskim (od zachodu):
Linia kolejowa Jelenia Góra - Lwówek Śląski:
Gronowiec - dzisiaj Jeżów. Nazwa niewątpliwie nawiązuje do niemieckiej (Grunau)
Bobrowice - dzisiaj Siedlęcin (niem. Boberröhrsdorf). Przypadek jak wyżej.
Pilchowice - Bobrzyck (niem. Mauer). Coś z Bobrem wspólnego mieć musiało...
Dąbkowiec - Dębowy Gaj (niem. Siebeneichen, "Siedem Dębów"). Coś z dębem jest na rzeczy...
Linia Marciszów - Złotoryja
Kupno - Wojcieszów (Kauffung). Chyba potraktowano zbyt dosłownie niemiecki czasownik "kupować".
Sieńsk / Sieńsk Stary - Świerzawa / Stara Kraśnica (Schönau, Alt Schönau). Próba tłumaczenia fonetycznego?
Wielisław - Sędziszowa (niem. Röversdorf). Jak nic od góry Wielisławki (Willenberg).
Kościelisk - Nowy Kościół (niem. Neukirch). Kościół to kościół...
Inne kaczawskie ciekawostki
Niemosyciec - Płonina (niem. Nimmersath). Coś to ma wspólnego z zamkiem Niesytno.
Polakowice - Płakowice (niem. Plagwitz).
Rąbieniec - Sędzisław. Niemiecki Ruhbank.
Ziemsk - Kamienna Góra (niem, Landeshut). Nawiązanie do ziemi?
Borowieck - Wałbrzych. Tu nie lada zagwozdka, bo Wałbrzych nie miał w ogóle polskiej nazwy. Najpierw powstał więc chyba "Borowieck" (coś z Waldenburg), potem zdecydowano się importować nazwę czeską.
Borowieck - Starzyny - Stary Zdrój. Jak wyżej.
Borowieck - Dzietrzychów - Wałbrzych Główny. Kiedyś Waldenburg Dittersbach.
Kuźnick - Kowary (niem. Schmiedeberg). Temat: kuźnia...
Szydłów - Wojanów. Po niemiecku Schildau. Fonetyczne?
Włyńsk Zapust - Świeradów-Zdrój Nadleśnictwo. To chyba jedno z bardziej egzotycznych tłumaczeń (niem. Bad Flinsberg).
Kaławsk - Węgliniec (niem. Kohlfurht).
Jawornik Świdnicki - Jaworzyna Śląska (Königszelt). Tu nazwa polska nie ma żadnego odwołania do niemieckiej (królewski namiot...)
Jawornik Świdnicki - Jaworzyna Śląska (Königszelt). Tu nazwa polska nie ma żadnego odwołania do niemieckiej (królewski namiot...)
Pisarzowiec - Szklarska Poręba (Schreiberhau).
Naturalnie, ciekawych nazw jest więcej. Sporo z nich kończyło się na -ck, -sk. Pamiątką jest (uznawany już dziś za zupełnie naturalną nazwę) Mirsk. Mir - pokój - Friedeberg. Ma to jakieś uzasadnienie. Rusycyzmem jest chyba też Pobiedna (pabieda?), z tym, że tu już nie ma nawiązania do nazwy niemieckiej (Wigandsthal)
Zachęcam do oglądania starych map. Oczywiscie, ciekawą lekturą byłaby również mapa uwzględniająca miejscowości położone nie tylko przy liniach kolejowych (chociaż nazwy zapewne nie będą już tak egzotyczne). A może ktoś ma taką mapę? Będzie trudno, bo wszak wszystko było tajne i poufne...
Zachęcam do oglądania starych map. Oczywiscie, ciekawą lekturą byłaby również mapa uwzględniająca miejscowości położone nie tylko przy liniach kolejowych (chociaż nazwy zapewne nie będą już tak egzotyczne). A może ktoś ma taką mapę? Będzie trudno, bo wszak wszystko było tajne i poufne...
Świeradów-Zdrój był początkowo Wieńcem-Zdrój, Przecznica tuż po wojnie to Jelenie Skały z posterunkiem milicji, Rębiszów (Rabischau) to Rabin-na krótko, w 2 połowie lat 40-stych jakoś te nazwy, mniej lub bardziej trafione, uporządkowano.Tak wnioskuję z map:)
OdpowiedzUsuńw dzieciństwie kilka razy jechałam PKP na trasie Marciszów-Świerzawa...
OdpowiedzUsuń