Trafiłem ostatnio na bloga. Jest pisany przez zawodowego kuratora sądowego. To opisy interwencji w codziennych miejscach jego pracy. Jest wulgarnie i dosadnie, ale trudno o takich sprawach pisać w sposób pogodny niczym Ziutek Słoneczko na plakacie Poranek Ojczyzny (cytując Beksińskiego juniora). Blog jest oczywiście anonimowy, a imona bohaterów zmienione.
Sęk w tym, że to wszystko wcale takie anonimowe nie jest.
To nie jest inny świat. To jest świat polskiej wsi. Nie takiej nowoczesnej, z unijnych programów, PROWów, i LGD, albo z będącej sypialnią mieszczuchów satelickej miejscowości dużego miasta, która wsią dawno nie jest. Prawdziwej wsi, rolniczej, albo postrolniczej. Bo rolnictwo to się nie opłaca najczęściej.
Takie sytuacje znam z mojego otoczenia. Po sąsiedzku. Tyle, że do sąsiadów tych czy tamtych dość daleko. Przez płot nie graniczę. W tym świecie nikogo to nie szokuje. Ten pije, tam kobieta z ośmioma dziakami, z czego każde po innym ojcu, co nie wie jak to się stało, bo na imieninach była i trochę wypiła. Wieczne awantury, prawie każdy z wyrokiem. Ktoś biegał z siekiera i krzyczał, że pozabija. I by to zrobił, gdyby go bracia nie powalili. U innych znowu poszło na noże. Gdy przychodzisz kogoś odwiedzić, a tam wszyscy leżą pijani, menel obmacuje brudną babę, tylko dzieciaki bawią się na środku i nie wiedzą o co chodzi. Podwórka wyglądające jak bezpośrednio po przejściu karnej kompanii ukraińskich oddziałów szturmowych SS. Psy na krótkich łańcuchach, katowane, kopane i nie karmione. Opony od ciągnika na krowich szyjach, bo ja ich w lesie szukac nie będę. Rozrywka to rzucanie kamieniami we wróble. Wieczorem (a i często w dzień) co drugi kierowca jest pijany. I wcale nie po dwóch piwach. Zimą z komina leci plastik aż miło. A latem hałas z głośników wystawionych przez okna, że się od ściany lasu odbija.
Tu chyba żadna władza nie sięga. Interwencje? Przecież nikt nic nie widział...
To nie jest żaden margines. U nas na wsi to ja jestem marginesem.
gdyś w Rzymie, czyń jak rzymianie :)
OdpowiedzUsuńWspolczuje.
OdpowiedzUsuńNiestety, masz rację. Próbując na wsi żyć inaczej w najlepszym wypadku mówi się o nas "dziwaki", czy "wariaci" :-)
OdpowiedzUsuńznamy to dobrze, ale nie tylko Ci ze wsi widzą w nas dziwaków, częściej nawet ci z miasta...
OdpowiedzUsuńTo widzę dół po całości... i do tego ten urojony tygrys... może się jednak wódki napijem? ;)
OdpowiedzUsuńtak wódka to jakiś pomysł... no ale szczerze zalecam powściagliwość...
OdpowiedzUsuń